PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=214369}

Duchy Goi

Goya's Ghosts
7,3 32 435
ocen
7,3 10 1 32435
5,8 12
ocen krytyków
Duchy Goi
powrót do forum filmu Duchy Goi

Samotny Goya przewija się w tle od drugiej do ostatniej sceny i jest jedynie tłem dla opowiedzianej historii. Ale historia... Cuda na kiju. Inkwizycja! Rewolucjoniści! Dudziarze na pustyni! Klasztor! Wariatkowo! Egzekucje! Dziwki!

Generalnie głowni bohaterowie oprócz Goi to: inkwizytor który przeistoczy się w rewolucjonistę-idealistę, panna z dobrego domu która 15 lat spędza w inkw. więzieniu (i jest oczywiście scena tortur nagiej piękności, w tej roli natalie Portman:D) a potem trafia do wariatkowa i ich dziecko spłodzone w lochach, które gdy dorośnie to ucieknie z klasztoru i zostanie prostytutką^^

poza tym cały motyw z inkwizycją rozpoczyna fakt że dziewczyna jadła kurczaka zamiast wieprzowiny w karczmie, znaczy żydówka, inkwizytor jest synem innego, wyżej postawionego duchownego, zaś głuchota Goi pozwala konstruować twórcom sceny typu:

rozmówca: "Hiszpania to burdel! [whore]"
Goya: "cooo? Nazywasz mnie dziwką? Sam jesteś dziwką!" - tu wymiana bluzgów. Następnie Goi zaczyna piszczeć w uszach, kuli się z bólu. W tej sekundzie interlokutor dostaje wiadomość że Anglicy-pustynni dudziarze nadciągają, pakuje familię w karocę i spier..a w stronę granicy. (z Madrytu, good luck) Wszystko to zanim Goya zdąży się podnieść.
W tak zwanym międzyczasie w stronę posesji nadchodzi obłąkana siwa Natalie Portman z niemowlęciem - "wspólnym dzieckiem" znalezionym w pobliskiej knajpie (ich córka-prostytutka zbiegła z sierocińca w tym czasie trafia do niewoli i jedzie do USA, ale spotyka angielskich żołnierzy i zostaje z nimi) jej i księdza-antyklerykała który właśnie odjeżdża.
Finalna scena to egzekucja wiarołomnego ojczulka - wszyscy bohaterowie się spotykają! Na koniec trup odjeżdża w stronę słońca, w tle hiszpańska piosenka dziecięca. Czytała Krystyna Czubówna.

Filmy skonstruowane w tym stylu które dotychczas widziałam to np. Piraci z Karaibów albo produkcje Monty Pythona. To tutaj to miał być niby dramat. Jednak co za dużo, to niezdrowo, jak tak ogarnąć fajerwerki scenariusza, to to się robi groteska.

Tak, może być że część z tego jest jak najbardziej prawdziwa. Że Goya był głuchy, Inkwizycja zła i straszna a najazd Napoleona jest gorszy. Tylko mając już tyle atrakcji zapewnionych, twórcy serio mogli sobie odpuścić dodatkowe smaczki, jak wywózkę dziwek do USA przez pustynię, fakt że ojcem Lorenza był duchowny czy inne bajery rodem z telenoweli. Bo to jest czysty absurd, natłok motywów kompletnie przysłania dramatyczne założenia. 6 tylko dlatego że w punkcie krytycznym zaczęłam się po prostu śmiać i jakoś dotrwałam do końca dzięki rozbawieniu. Ale chyba nie oto chodziło twórcom.

Za to aktorstwo z najwyższej półki, Barden - znakomity, Portman w podwójnej roli też dobrze.

ocenił(a) film na 6
T3sia

Aktorstwo tak, całości jednak nie ogarniam ...

ocenił(a) film na 6
pinks

A na koniec, który złapał mnie znienacka miałam na końcu języka pytanie: No i ...?

ocenił(a) film na 7
pinks

Właśnie, no i...?
Film dobry aktorsko (ach, ten Bardem...), ale fabuła jest strasznie płaska. To wcale nie Goya jest głównym bohaterem, masa zbędnych wątków, ale najsłabszym, moim zdaniem, punktem filmu jest zakończenie. Widz chciałby dowiedzieć się, co dalej z Ines, Alicią, czy z Goyą, a tu? Nic! Szczególnie nie podobało mi się nagłe, wręcz szaleńcze przyśpieszenie akcji w momencie, gdy Brytyjczycy przekraczają granicę (lub coś takiego).
Twórcy mogliby też wyjaśnić, dlaczego Goya ogłuchł. Choroba, wypadek czy zupełnie coś innego? Poza tym, z tego co wiem, Goya miał niejedną żonę, a w filmie sprawia wrażenie starego kawalera.
Jednak cały czas nurtuje mnie pytanie: skąd Goya wziął tego sługę, który tłumaczył mu wszystko na migi? Nie wydaje mi się, aby w tamtych czasach znano język migowy... No chyba, że Goya sam go nauczył różnych znaków.
Dałabym 6,5/10, gdyby można było, ale tylko ze względu na Bardem'a i Natalie daję 7.

ocenił(a) film na 7
T3sia

Errata: "Hiszpania to burdel!" = Spain is a whore house

ocenił(a) film na 6
impactor

Mnie również, nie zachwycił, historia Ines opowiedziana w taki sposób, że nie wzbudziła we mnie współczucia, a przecież dziewczyna tyle przeżyła. Po filmie było mi wszystko jedno nikogo nie żałowałam nikogo nie potępiałam nie był zły, ale nie pozostawił w mojej głowie refleksji- film mi obojętny.

ocenił(a) film na 9
T3sia

Film rewelacja. Brutalność ludzi pokazana bez niedomówień. czasy się zmieniają, ludzie niestety nie. tragiczna historia to pokazanie świata, który jedynie odtwarzał w swoich dziełach malarz. dlatego za każdym obrazem, nawet najpiękniejszym, chyli się tragedia.
Dla Formana nic nie jest święte, dlatego jego obraz jest prawdziwy do bólu. niemalże naturalizm.
wielopłaszczyznowość filmu i wielość wątków dla mnie to tylko zaleta. nie jest tu opowiedziana prosta historyjka o dziadku, w efekcie wyszło dzieło monumentalne i skandaliczne w swojej szczerości.
kto nie widział, niech żałuje. :)

ocenił(a) film na 10
T3sia

"fakt że ojcem Lorenza był duchowny czy inne bajery rodem z telenoweli. ". To nie był jego ojciec! Duchowni zwracają się do wierzących per "synu" czy "córko", choć teraz jest to już mniej popularne. Mnie osobiście film zachwycił i nie sądzę, że było w nim poruszone zbyt wiele wątków. Sam tytuł, "duchy Goi" wskazuje na to, że przewijał się będzie wątek Ines i Lorenzo, a sam Goya scalał tylko te dwie postaci. W pełni rozumiem, że każdy może mieć odmienne zdanie, więc nie będę nikogo krytykowała, choć mnie ten film sprowokował do wielu refleksji i był jednym z lepszych, które widziałam.
Poza tym, to, że w jednej chwili wiele się dzieje nie znaczy chyba, że jest niemożliwe, no chyba, że ktoś uważa, iż życie składa się z wielu pojedynczych nudnych momentów. Ten okres historyczny na całym świecie obfitował w wydarzenia. Postać Goi jest również świetnie ukazana - czujny obserwator, który jednak boi się wyjść przed szereg i dopasowuje się do sytuacji. Jedyną osobą, na której naprawdę mu zależy jest Ines, którą pewnie kocha, ale nie walczy o jej wolność.

ocenił(a) film na 6
kokotka_zk

W jednej z końcowych scen, tej gdzie odbywał się sąd nad Lorenzem namierzyłam sugestię ojcostwa w sensie dosłownym ...biskupa? względem L. Taki przekaz pasował do ogólnej treści filmu, tak go odebrałam.
Jak wspominałam gdzieś na górze, założenie dramatu było dość jasne. Jednak odczułam scenariusz jako mocno przekolorowany - wyciąć niejedną z wielu dziejących się naraz rzeczy nie zaszkodziłoby przekazowi całości, wręcz byłoby dobre. Odpuścić sobie np scenę tortur Portman, nieco odbarwić losy jej córki i tym podobne - jak dla mnie twórcy po prostu przeholowali i wyszło "zbyt". Ale co osoba to opinia, pozdrawiam;)

ocenił(a) film na 7
T3sia

Po pierwsze zgadzam się z Kokotką, że zwracanie się per synu do innych ludzi, to po prostu zwyczajowy zwrot w wypowiedziach duchownych tamtych czasów. Po drugie nawet jeśli faktycznie biskup był ojcem Lorenzo, to nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Robienie kariery w kościele dzięki ojcu - dostojnikowi kościelnemu to co prawda domena trochę wcześniejszych czasów, ale w XVIII wieku z pewnością się takie historie jeszcze zdarzały :)

DerMeister

Wydaje mi się, że końcowa scena jest odpowiedzią na pytanie "No i...?". Kiedy Goya idzie za Ines, która trzyma za rękę nieżyjącego już Lorenza. Goya będzie towarzyszył Ines tak długo jak pozwoli mu na to zdrowie i z kamienną miną będzie jej pomagać, strzec i ignorować jej dziwactwa i szaleństwo. Taką mam nadzieję :)

ocenił(a) film na 7
T3sia

"rozmówca: "Hiszpania to burdel! [whore]"
Goya: "cooo? Nazywasz mnie dziwką? Sam jesteś dziwką!" - tu wymiana bluzgów. "

Kompletnie nie wychwyciłaś sensu tego dialogu. To nie jest jak to określiłaś "wymiana bluzgów" wskutek przeinaczenia przez Goyę słów Lorenza.

ocenił(a) film na 6
retroxfuture

0. Że też ten temat jeszcze żyje, z filmu pamiętam już tylko że to jakaś tona bzdur była. Kocham filmweb
1. Kocham też nadinterpretacje. Po co mam wyszczególniać jakiś słaby dialog słowo po słowie, gdy wstawiam go tylko po to by naszkicować bajkowy klimat absurdu? Ale i tak najwspanialsze jest czepianie się odpowiadających dla samego czepiania, bez wskazania o co chodzi (no to jaaaaki był ten Głęboki I Zupełnie Inny seeeens? Oświeć mnje:<)

ocenił(a) film na 7
T3sia

Czepianie dla czepiania się? Ależ skądże znowu, nie wiem po co miałabym marnować czas na czepianie się kogokolwiek. W zasadzie to odpowiedziałam jedynie dlatego, gdyż po przeczytaniu przytoczonego fragmentu byłam nieco zaskoczona, ponieważ nawet do głowy by mi nie przyszło zrozumienie tego w taki sposób. A to z prostego względu, iż dialog w zasadzie żadnej interpretacji nie wymagał, bo zdawał się zupełnie oczywisty, sens podany jak na tacy, więc sforumowanie "nadinterpretacja" wydaje mi się tutaj conajmniej dziwne. Nie uważam także aby był głęboki. Lorenzo nazywając Hiszpanię domem publicznym, a następnie dodając, że Hiszpanie to naród pozbawiony wszelkich wartości obraził samego Goyę, który stwierdził, że w ten sposób nie ma prawa obrażać go (jako część tego narodu) osoba, która wyrzekła się swoich dawnych poglądów i z gorliwego inkwizytora przemieniła się w oświeconego rewolucjonistę jedynie dla pozycji, wygody i statusu materialnego.
Oczywiście w żadnym wypadku nie wymagam od Ciebie cytowania dialogu z pełną dokładnością, jednakże przedstawiona przez Ciebie wersja (skądinąd nie wiem czy akurat Milos Forman byłoby skory umieścić taki wątpliwy "akcent humorystyczny" w swoim filmie zważając na to, że film to dramat) jest zupełnie inna od oryginału. Tworzy to fałszywy obraz filmu, który do dzieł wybitnych nie należy, ale na pewno nie jest tak płytki jak raczyłaś przedstawić go w swoim komentarzu jakby na siłę podciągając pod swoją wersję niektóre fragmenty obrazu.

ocenił(a) film na 6
retroxfuture

Myślę że zamiast "moja wersja" możemy spokojnie napisać "interpretacja":P I sama się sobie i Formanowi dziwię, znając inne jego filmy że wyszła taka a nie inna i zmienić się nie zamierza. Imo ta scena to równie dobrze mógł być "groteskowy akcent humorystyczny", bez dodatkowego przekazu - pasuje to do całości obrazu. Rozkminianie tego jest tak szukanie dodatkowego dna powiedzmy w scenie torturowania Portman - ot okazja do pokazania cycków. Oczywiście jakby się wysilić to wyjdzie, powiedzmy... apatyczne twarze grupy obserwujących to mężczyzn w habitach są zobrazowaniem dewiacji niszczących Kościół od środka. Czy inna Ą Ę interpretacja. A jednak przy tym konkretnym filmie czuję że nie ma co się wysilać na szukanie głębi w kolejnych obrazkach. Za dużo dramatu, wyszła parodia dramatu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones