Widzieliscie ze glowny bohater oglada polska telewizje TVP1, jest "Jaka to melodia",
Krzysztof Krawczyk spiewa, fragment jakiegos filmu.
Jak myslicie skad ten pomysl?
Myślę, że humor reżysera. My Polacy jesteśmy wszędzie. A oglądanie polskiej TV to element humorystyczny. Ot tak
To było w sumie bardzo miłe, zobaczyć polski kanał. ale zabawniejsze było to, jak z pełną buzią bawił się z Jorunn Kjellsby.
Hehe, film rewelacyjny a te polskie wstawki to chyba nieprzypadkowo - Reżyser to w końcu Peter Moland - P.Moland brzmi prawie jak Poland więc go zapewne tak kiedyś przezywali ;) Uśmiałem się na tym filmie tak jak już dawno nie maiłem okazji - zaledwie kilka postaci kobiecych a niemal cała prawda o kobietach została w filmie ukazana... o tzw. przyjaciołach zresztą też :P
hmm... ten "jakiś film" to była "Trędowata". Eh, polaczki, Krzysztof Krawczyk to ikona kultury polskiej, ale kultowa ekranizacja polskiej literatury to tylko "jakiś film". OK... :/
Za kogo sie uwazasz? Plując na swoj naród robisz podobnie jak Sikorski czy Tusk?!!
Nie każdy Polak musi znać każdy polski film, dlatego napisałem jakiś film.
Taa, polaczki, polaczki...
Krawczyk od ponad 20 lat robi wyłącznie wiochę, a "Trędowata" to średnio udany kiczyk, "kultowy" chyba tylko dla naszych babć. Akurat nieznajomość tych mediów nikogo uboższym nie czyni...
Poza wymienionymi przez przedmówców, były jeszcze fragmenty "Piłkarski pokera" i "Tańca z gwiazdami" ;) rozbawił mnie ten motyw z tvp
ten pomysł stąd, że dla norwegów polska to bardzo egzotyczny kraj, w sam raz na tak udaną komedię ;d
Ale ten dialog to już trochę poszli po bandzie:
"- To jest jej ojciec
- Nie, próbował ją pocałować.
- Ale to Polska..."
Żyję w PL ponad 30 lat i jakoś nie zauważyłem żeby kazirodztwo było na porządku dziennym :-)
Film jest świetny, skandynawskie kino ma to coś...
Tylko zawsze postrzegałem Norwegię jako kraj na wskroś bogaty, natomiast kraina w tym filmie, to jakiś koszmar, PRL z połowy lat 80-tych. Mieszkania, infrastruktura, całe otoczenie jest koszmarne, nie sądziłem, że można tam spotkac takie zapuszczone rejony.
W każdym kraju są takie miejsca. Podobne wrażenie miałem kiedyś po seansie "Do szpiku Kości", gdzie pokazana jest Ameryka od brudnej, patologicznej wsi, w której połowa siedzi a druga połowa produkuje metę po piwnicach.
To zależy od danego stanu(rózne stawki, różne gałęzie przemysłu), aq nawet w takiej kalifornii ludzie śpią na ulicach i nikogo to nie wzburza.
Wiem o tym, nie zaprzeczyłem tego w wypowiedzi. Byłem w USA, dużo widziałem. Zwiedziłem samochodem wschodnią Amerykę. Kiedyś o tym napiszę na blogu, mam dużo zdjęć, niektóre stany to takie zapadłe i zapomniane przez Boga dziury, że oczom nie wierzyłem. W niektórych wsiach strach już było tankować auto, gdzie 15-stu rednecków, nawalonych jak samoloty, okupowało stację paliw i na wejściu trzeba było im postawić najtańszą barbeluchę aby żywcem wyjść z tego cało.
Sorry za datę, ale czy napisałeś o tych specyficznych miejscach w USA? Z wielką chęcią bym poczytał i obejrzałjakieś zdjęcia - jakoś mnie ciągnie do takich syfiastych miejsc, pozdrawiam.
Miałem prowadzić bloga ale jakoś czasu na to nie było. Mam nawet gdzieś na dysku w powerpoincie taka prezentację, opisy plus zdjęcia z podróży po USA, miałem to zaprezentować i poopowiadać w jednym klubie osiedlowym, ale też to nie wypaliło.
Szkoda, życzę Ci żebyś kiedyś to zrealizował, jest tyle nowych platform, gdzie mógłbyś to umieścić, trzymaj się, pozdro.
no ja też zauważyłam, że Moland - Poland się rymuje:D w napisach końcowych zauważyłam, że są wymienieni konsultanci w kwestii kultury polskiej:D to pewnie było mrugnięcie okiem do polskiej kinematografii, która namieszała w kinie europejskim:D inaczej kamera nie zatrzymała by się tak długo na ostatniej scenie "Trendowatej"...a scena kiedy Stellan tańczy do "mój przyjacielu" najlepszaaa...leżałam ze śmiechu na podłodze... ten film jest ironicznyyy i to jest właśnie śmieszne, większość scen była w tym filmie przerysowanych, jedynie sceny z synem miały ten wymiar, gdzie można było to odebrać na poważne, erotyczne sceny to była jedna wielka kpin (przecież Stellan nawet nie dojadł ani jednego posiłku z tymi kobitkami, a jaki głodny był i ślinka mu ciekła). Wybuchłam śmiechem jak padły słowa w filmie "podróżowałem po egzotycznych i fascynujących miejscach, np po Polsce", bo to było takie oczywiste. Nie było w tym filmie nic z kipiny z Polski, raczej kpiny z tego, że jeden kraj nie zna drugiego i wymyśla stereotypy, być może Polska zaczyna być np coraz bardziej interesująca dla Norwegii i dlatego ją wspominają
Jednak między wierszami da się wyczytać pewne lekceważenie. Gdy w domu syna główny bohater mówi, że podróżował po Polsce, wywołuje to konsternację. Gdyby oznajmił, że podróżował po Francji czy Hiszpanii takiej reakcji by nie było...
dla PL to wyroznienie .. nie ruscy tylko polacy normalny kraj maja nawet taniec z gwiazdami :)
glowny aktor rewelka widzialem go w kilku skandynawskich filmach
jest perla w koronie mimo wieku :) naturalna gra - a nie jakies mroczki !!!!
Główny aktor Stellan Skarsgård to jednak najbardziej znany jest z filmów USA i ogólnie Hollywood, Polowanie na Czerwony Październik,Bezsenność ,Buntownik z wyboru, Amistad,Ronin,Piekielna głębia.,Dom Glassów, Król Artur,Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka ale wiadomo kino europejskie też.
a jego synowie też aktorzy Alexander Skarsgård, Gustaf Skarsgård,Bill Skarsgård,Valter Skarsgård...no i doszło do tego że Szwedzi mają tyle samo swoich rodzinnych aktorów co Ameryka Baldwinów.
Jak to jest z tymi skandynawskimi językami? Oni rozumieją się nawzajem? Szwedzki aktor może bez problemu zagrać w filmie norweskim? Przecież nawet w samej Norwegii są dwa główne języki i gdzieś słyszałem, że ich użytkownicy nie do końca rozumieli się nawzajem. Z drugiej strony jeden z tych języków norweskich jest dialektem duńskiego...
Tak jak ze słowiańskimi, szwedzki i norweski (mają też dialekty) różnią się jak czeski i słowacki, głównie słownictwem, ale od takiego duńskiego różnią się już znacznie w zakresie gramatyki.
Ten popularniejszy norweski jest dialektem duńskiego więc nie sądzę aby się od duńskiego znacznie różnił. Ten drugi norweski jest oryginalnym norweskim, ale używanym głównie na prowincji. Dokształciłem się w temacie, bo dwa tygodnie temu byłem w Oslo. Swoją drogą brzydkie i chaotyczne miasto, przeciwieństwo ładnego i uporządkowanego Sztokholmu (w którym byłem w listopadzie zeszłego roku).
Tak, Norwegia cierpi na dyglosję (zresztą tak jak i Czechy, gdzie znacząco różni się wariant mówiony od literackiego), bokmal to rzeczywiście znorwegizowany duński, tylko sprzed ok 200 lat.
Wiki podaje, że bokmal jest ojczystym tylko dla ok 20% Norwegów, natomiast niewątpliwie jest on językiem pisanym/kultury, zapewne większość zna nordysk i bokmal. Pracowałem kiedyś na Śląsku, ja przyjezdny z miejscowymi chłopakami, oficjalnie mówili nienaganną polszczyzną, ale prywatnie między sobą potrafili przechodzić na śląski i za cholerę nie szło ich zrozumieć, zmieniało się wtedy wszystko, nie tylko słownictwo, ale akcent czy tembr głosu ;)
Może te polskie programy są właśnie robione pod cudzoziemców. Interesujący jest w nich wówczas sam koloryt etniczny (chociaż Taniec z gwiazdami średnio się łapie). Inaczej tego się nie da oglądać. Tzn. IMHO.
Do bardzo proste - Hans Petter Moland studiował reżyserię w Polsce. Tam kręcić swoje pierwsze filmy (krótkometrażowe) pod koniec lat 80.