Podczas wywiadu Levon Helm i Robbie Robertson wspominają swój pierwszy raz w Nowym Jorku. Robertson mówi, że zatrzymali się w Time Square Hotel przy 42-giej Ulicy. Tak naprawdę ten hotel mieścił się przy 43-ciej Ulicy.
W całym filmie można dostrzec, że Rick Danko poprawił swoje partie basowe w studiu. Jego gra nie zgadza się z tym, co słychać.
Film kręcono w Winterland Ballroom w San Francisco (Kalifornia, USA).
Podczas gitarowego solo, otwierającego utwór "Further On Up the Road", Ericowi Claptonowi urwał się pasek od gitary. Aby dać mu czas na naprawienie go, Robbie Robertson zaimprowizował własną solówkę.
W czasie wykonywania piosenki "Mystery Train" przez grupę The Band i Paula Butterfielda wysiadły wszystkie światła sceniczne oprócz jednego reflektora punktowego. W czasie późniejszego występu Neila Younga nie widać Joni Mitchell wykonującej dodatkowy wokal z głębi sceny.
Menadżerowie grupy The Band chcieli usunąć Muddy'ego Watersa z listy występujących 2 dni przed planowanym występem. Zmienili zdanie po tym, jak perkusista The Band, Levon Helm zagroził nie wzięciem udziału w koncercie.
Według Levona Helma, Garth Hudson (klawiszowiec The Band) wygląda na zaspanego i oszołomionego podczas wywiadu przeprowadzonego przez Martina Scorsese, ponieważ reżyser zjawił się u niego bez zapowiedzi o szóstej rano.
Martin Scorsese zaimponował Robbiemu Robertsonowi recytując słowo w słowo piosenkę "Daniel and the Sacred Harp".
Bob Dylan odmówił bycia filmowanym kwadrans przed swoim wyjściem na scenę, ponieważ w tym czasie kręcił już inny film, "Renaldo and Clara". Zmienił zdanie dopiero po interwencji Billa Grahama, właściciela Winterland Ballroom.
Mikrofon gitarzysty Robbiego Robertsona był wyłączony przez większość koncertu. Choć widać, że śpiewa on z pełną mocą, jego wokal nie znalazł się w ostatecznej wersji filmu.
W filmie widać ślad po kokainie zwisający z nozdrza Neila Younga. Ślad został zdmuchnięty przez Martina Scorsese.
Pomysł, żeby zorganizować pożegnalny koncert The Band, uwieczniony później w filmie, powstał na początku 1976 roku, gdy Richard Manuel, członek zespołu, miał poważny wypadek na łodzi. Robbie Robertson, lider The Band, chciał, aby grupa odtąd pracowała tylko w studiu, na wzór Beatlesów. Mimo że pozostali muzycy nie zgodzili się z nim, koncert został zorganizowany.
Uwieczniony w filmie koncert obserwowało 5 tysięcy fanów.
Zdjęcia do filmu zrealizowano 25 listopada 1976 roku.