Postać, którą grał Craig wybitnie działa mi w trakcie seansu na nerwy i za to duży respekt za grę aktorską. Moment ciągłego wstawania i zabawy z muzyką w radiu najlepszym przykładem. Stworzył rolę, która wypisz wymaluj swoją buńczucznością przypominała myśliwego sadystę, którego Peter Stormare grał w drugiej części Parku Jurajskiego. Obok G. Rusha prawdziwa gwiazda drugiego planu w tym filmie.