znowu Garrel zrobił film w stylistyce, tonacji i tematyce którą lubi i którą z rzadka odstępuje.
znowu więc mamy czarno białą opowieść, stylizowaną na tanie romansidła (min. głosem narratorki z off-u, tłumaczącej wszystko) w której akcja jest ważna o tyle, że kolejne jej etapy stanowią dopełnienie psychologiczne trójki postaci. w przeciwieństwie do poprzednich dokonań wszystko jest zwięzłe , skondensowane unikające niepotrzebnych dłużyzn z których mało co wynikało.
film ma więc swój rytm przez co nie męczy za bardzo, ot kolejna historyjka Garrel-a o ludziach, o ich wnętrzu, który tak już ma że musi je opowiadać....może nie umie, a może nie chce inaczej...