Nie wiem jak wam, ale mnie nie przypadło do gustu zakończenie filmu. Tzn nie było jakieś
bardzo tragiczne, ale byłbym naprawdę zachwycony gdyby "Deja Vu" kończyło się tak, że
Claire udaje się wydostać z tonącego samochodu, ale nie daje rady odpłynąć tak daleko by
nie zginąć w wyniku eksplozji (i przy okazji w wyniku owej traci palce przez jakiś odłamek), a
Doug po prostu zostaje uwięziony w furgonetce, tak jak było to oryginalnie w filmie, tyle tylko,
że bomba wybucha gdy pojazd jest idealnie pod statkiem, wtedy statek również wybucha.
Dzięki takiemu zakończeniu byłoby świetne wrażenie, że nie można uniknąć losu, bo
przecież wszystko zakończyłoby się tak samo, choć powody byłyby nieco inne.
Ooo powiem, że dosyć ciekawy pomysł :D
Serio, sam nie myślałem o tego typie zakończeniu dla tego filmu.
Byłoby w tedy bardzo ciekawie, prawda? A tak, film skończył się tak (dla mnie oczywiście) bardzo normalnie i zgodnie z Hollywoodzkim kanonem.
To jest najnudniejszy tekst i najczęściej powielane myślenie. Módl się o happy end.
Niech naszej świadomości nie ujdzie fakt, że raz w jednej z alternatywnych historii agent Doug już cofnąwszy się w czasie i m.in. pozostawiwszy w domu dziewczyny swe zakrwawione szmaty próbował udaremnić zamach lecz nie odniósł sukcesu. Historia z happy endem ukazana w filmie to co najmniej druga próba zmiany losu i druga podróż w czasie.... Innymi słowy - zakończenie na jakim Wam zależy miało miejsce ale informacje o tym nie są podane wprost, trzeba je sobie wyczytać między klatkami filmu. Dowody? Spalona karetka, którą Doug znajduje w zgliszczach, a którą sam wcześniej przyjechał do kryjówki zamachowca; wszystkie ślady w domu dziewczyny; jej rozmowa telefoniczna z kolegą Douga i z przyjaciółką dotyczące Douga przebywającego u niej w domu....
Też się nad tym zastanawiałam, bo to by było całkiem logiczne, ale widz byłby zawiedziony, że oglądał bohatera próbującego przez prawie 2h filmu uratować setki osób oraz swoją (powiedzmy) miłość i mu się to nie udaje. Gdyby nie udało mu się jednak niczego zmienić te wszystkie zmagania i poświęcenie się dla misji nie miałyby sensu, a to by było chyba najbardziej przygnębiające.
ale bardziej prawdziwe chyba :D tak to mamy hollywoodzkie cukierki... jeszcze w stronę zachodzącego słońca powinni odjeżdżać...
A mnie zaskoczył właśnie tym, że się skończył szczęśliwie. Bardziej spodziewałem się mrocznego końca , a tu miła niespodzianka i romantyczny wątek końcowy :)
Mimo trochę mdłej słodko-cukierkowej i naiwnej akcji daję 8/10 bo lubię tematy podróży w czasie i lubię Danzla :)
PS: złe zakończenie z katastrofą miało przecież miejsce. W domyśle widza.
Przecież gostek raz już się cofnął, był ranny i pozostawiał bandaże w jej mieszkaniu + zrobił napis na lodówce. Ale wtedy promu i dziewczyny nie uratował . Od tego przecież zaczynamy oglądać film, po katastrofie. Dopiero w trakcie tej drugiej "akcji" znów cofa się, odnosi rany i robi napis, ale już skutecznie ratuję dziewczynę, a potem udaremnia zamach.
Według mnie Doug powinien zginąć a Claire i ludzie na statku powinni przeżyć.Wtedy by nie było takiego happy endu ale tez nie było by tak zupełnie tragicznie.
Achtung! Przecież Doug zginął. Był uwięziony w samochodzie, który eksplodował pod wodą. Na brzegu dziewczyną zajął się inny agent Doug - bardziej "teraźniejszy". A zatem mamy tragiczny i szczęśliwy koniec zarazem.
Miałam nadzieję na właśnie takie zakończenie jak napisał ansh. Byłoby to jakby potwierdzenie słów Denny'ego o przeznaczeniu i braku możliwości zmiany tego co i tak miało nastąpić.
Film bardzo dobry, jednakże gdyby skończył się inaczej podniosłabym ocenę o 1. (;